Maska filtrująca czyli must have roku 2020
Na chwilę obecną jest to niestety najbardziej pożądany przedmiot, oczywiście oprócz jednorazowych rękawiczek i płynów do dezynfekcji. Dziś już wiemy, że maska służąca do filtrowania powietrza i ochrony dróg oddechowych, to podstawowe wyposażenie w walce z infekcjami wirusowymi, dzięki któremu codziennie ratowane są miliony ludzi na całym świecie.
Zanim jednak stała się ona powszechna w użyciu, nawracające zarazy stale niszczyły ludzką populację na obu kontynentach. W połowie XIV wieku ciesząca się złą sławą „czarna śmieć” zabiła prawie połowę mieszkańców Europy i Bliskiego Wschodu. Epidemia rozpoczęła się w Azji a następnie w 1346 roku dotarła na tereny dzisiejszej Rosji, stamtąd zaś rozprzestrzeniła się już bardzo szybko na całą Europę. Wywołująca ją bakteria zwana pałeczką dżumy w ciągu niespełna 4 lat zabiła między 75 a 200 milionów ludzi. W tamtych czasach nie stosowano jeszcze żadnego rodzaju ochrony w postaci masek i rękawiczek, dopiero żniwo jakie zebrała w XVII wieku, było powodem wynalezienia prototypu stroju ochronnego dla ówczesnych lekarzy.
To właśnie prezentowana rycina, stworzona w oparciu o słynną rzymską grafikę z 1656 roku wykonaną przez Paula Fürsta, ukazująca upiorną stylizację lekarza w specjalnym stroju ochronnym, stała się swego rodzaju symbolem epidemii, znanym i rozpoznawanym do dziś. Charakterystyczne ubranie wraz z maską wymyślone zostało przez francuskiego projektanta Charlesa de Lorme’a w 1620 roku i zastosowane było po raz pierwszy w Neapolu. Kostium ochronny składał się długiego płaszcza wykonanego z lekkiej, woskowanej tkaniny, skórzanej maski z wycięciami na kryształowe lub szklane gogle i nosem na wzór ptasiego dziobu. Obowiązkowym elementem stroju były również długie skórzane rękawice oraz laska do wydawania poleceń.
Lekarze pełnili wtedy funkcje urzędnicze w celu napominania i udzielania porad pacjentom na temat przebiegu choroby oraz prowadzenia rejestrów zarażeń i zgonów, a także w celu izolowania chorych oraz informowania władz o liczbie i miejscu przebywania zarażonych. Popularnością cieszyła się wówczas aromaterapia stosowana, jako główny środek zapobiegawczy na tak zwane miazmaty (z gr. miasma – splamienie, brud). Według miazmatycznej teorii chorób popularnej aż do XIX wieku, przyczyny chorób epidemicznych upatrywano w powietrzu i odrażających zapachach. Do masek o długim dziobie wkładano więc suszone zioła i wonne olejki, które miały tłumić fetor i wyziewy pacjentów oraz chronić przed zakażonym powietrzem. Noszono także ziołowe woreczki zawierające igły i owoce jałowca, płatki różane, miętę, goździki, mirrę oraz kamforę. Bogaci mieli ze sobą również fiolki perfum, biedniejsi natomiast zamykali szczelnie okna, by nie wpuścić tzw. mory z powietrzem. Rutyną stało się także stosowanie kwarantanny jako formy przymusowego czasowego odosobnienia (dawniej były to 40-dniowe kwarantanny, z łac. quarantena czyli 40) wobec ludzi, zwierząt, roślin lub towarów, co do których istniało podejrzenie, że mogą być roznosicielami lub przyczyną występujących chorób.
Złowrogi wizerunek medico della peste czyli lekarza dżumy lub lekarza plagi czy też lekarza zarazy, pełnił więc zadanie prewencyjne i dawał konkretny efekt psychologiczny, bowiem jego pojawienie się w okolicy wzbudzało panikę i stanowiło znak nadchodzącej śmierci. Podobny efekt wywołuje obecnie pojawienie się w naszym sąsiedztwie ambulansu oraz ratowników w maskach, ubranych w jaskrawe polimerowe kombinezony. Współczesne maski filtrujące do świata medycyny trafiły jednak dopiero w latach 90 tych XX wieku podczas epidemii HIV, wcześniej stosowane były głównie w przemyśle oraz na potrzeby górnictwa i robotników budowlanych odgruzowujących lub biorących udział w rozbiórkach budynków zawierających szkodliwy dla zdrowia azbest.